Około dwudziestej trzeciej Jenny wysłała sms do swoich rodziców, by zawiadomić ich, że zostaje u Holly na noc. Blondynka pożyczyła Jennifer jakąś koszulkę do spania i spodenki. Ruszyła do łazienki, gdzie odbyła, chyba najkrótszą wieczorną toaletę i po chwili znów znajdowała się w salonie.
- Ok. Ja prześpię się tutaj - wskazała na kanapę patrząc na blondynkę.
- Nie, nie. Ty śpisz u mnie, ja tu. Jesteś gościem...
- Na prawdę, jeżeli prześpię się tutaj nic mi się nie stanie - usiadła na miękkiej, lecz niewygodniej kanapie i złapała otwartego laptopa, gdzie widniał niedokończony projekt ulotki.
- Ale...
- Nie ma, ale... I tak się narzuciłam z tym spaniem. Idź się naszykuj do spania, a ja to dokończę - uśmiechnęła się ciepło. Holly ruszyła do łazienki, a Jenny dokończyła reklamę klubu.
Po niecałych dwudziestu minutach LeCole przyniosła Jennifer pościel i jeszcze raz próbowała ją namówić, by spała w jej sypialni.
- Nie. - powiedziała i zaczęła szykować sobie spanie - No idź już. Poradzę sobie. Dobranoc - Dała jej całusa w policzek i odesłała do sypialni. Ułożyła się i przykryła po szyję. Spróbowała usnąć, co udało jej się po długim czasie, ponieważ w głowie siedział jej Nathan.
Z samego rana została obudzona, przez swoją przyjaciółkę. Trudno było jej wstać, zważywszy, że pół nocy myślała o Nathanie. W końcu jest gwiazdą, która interesuje się zwykłą dziewczyną. Choć uważała się za bogatą i ładną to było dla niej nadzwyczaj dziwne. Podniosła się w końcu z kanapy i podążyła do kuchni, gdzie jej przyjaciółka smażyła jajecznicę. Jako, że nie była w tym domu po raz pierwszy wyjęła dwie wysokie szklanki i nalała do nich soku pomarańczowego. Postawiła je na szklanym blacie stołu, po czym pomogła przyjaciółce nałożyć jajka na talerze.
Usiadły chwilę później do stołu i zaczęły konsumować. Jenn była przewrażliwiona dzisiejszym dniem, ponieważ to dziś zaczynały reklamę pubu, a chciała wykonać to zadanie należycie zważywszy na to jak ojciec podchodził do jej pomocy.
- Myślisz, że to wypali? - zapytała Hope.
- Jasne - odparła - Ulotki zachęcają, nie martw się - powiedziała i dokończyła jedzenie.
- Oby, bo inaczej zawiodę się na sobie - mruknęła cicho i odłożyła talerz do zmywarki. - To co? Jedziemy do drukarni?
- Mogłabyś sama? Muszę wpaść do rodziców... A oni mieszkają w Birmingham - zaczęła Holly.
- Oczywiście - uśmiechnęła się - Przełożę tylko projekt na kartę i mogę jechać - dodała i wyszła z kuchni. Podłączyła telefon do laptopa i przełożyła rysunek. Błagała by to wypaliło inaczej po prostu straciłby klub.
Kiedy plik znajdował się na jej dysku w telefonie pożegnała przyjaciółkę i wyszła wcześniej przebierając się w poprzednie ubranie. Mimo wielkiej chęci pojechania do drukarni od razu udała się na autobus do domu. Musiała się odświeżyć i załatwić jeszcze kilka spraw z mamą, która wierzyła w nią w jej staraniach.
Wsiadła do zatłoczonego busa i czekała na swój przystanek. Znowu czuła zapachy z poprzedniego dnia i była załamana. Myśl, że w tym wieku nie ma prawa jazdy upokarzała ją. Nie chodziło o to, że nie miała pieniędzy. Po prostu podchodziła do testu po kilka razy i nigdy jej się nie udało. Autobus zatrzymał się przecznicę od ulicy, na której mieszkała i mimo, że miała jeszcze przystanek do domu to postanowiła wysiąść już w tym momencie.
Stanęła na chodniku i wolnym krokiem udała się do swojego domu, gdzie miała nadzieję, spotka swoich rodziców. Chciała w dzień, który napisała na ulotkach zrobić wielką imprezę o nazwie "Reconstruction", co znaczy odbudowa. Była prawie pewna, że jej rodzice na to przystaną, ale jednak ta mała niepewność sprawiała, że była pewna, że jej ulotki pójdą w odstawkę.
Wbiegła po schodach do drzwi i otworzyła je wczoraj dorobionymi kluczami. Weszła do domu i rozejrzała się. Usłyszała hałasy w kuchni, więc udała się tam. Zobaczyła swoją matkę gotującą jakiś obiad.
- Mamo... - szepnęła.
- Jenny, jak dobrze, że jesteś - uśmiechnęła się kobieta. Dziewczyna odwzajemniła gest i odłożyła torbę na stół po czym usiadła na blacie obok matki.
- Mam pytanie... Jest to związane z odzyskaniem klubu. Byłaby taka możliwość, by w piątek urządzić imprezę, którą nazwalibyśmy "Reconstruction"? - zapytała pełna nadziei.
- Byłoby to wykonalne, ale musielibyśmy zorganizować zespół, albo chociaż DJ'a, a to kosztuje, skarbie - powiedziała.
- A jeśli załatwiłabym kogoś z małą opłatą?
- Pomyślimy w tedy - odparła.
- Ok - dziewczyna posmutniała i zdecydowała odsunąć drukowanie na dalszy plan. - Wychodzę - dodała po chwili i wyszła z kuchni, a potem z domu. Ruszyła na pomost. Po drodze kupiła butelkę wódki i usiadła na deskach. Nie wiedziała skąd wytrzasnąć mało płatny zespół. To nieosiągalne znaleźć kogoś taniego i znanego.
- Znowu się spotykamy - usłyszała aksamitny głos Nathana.
- Och... Nie mam nastroju - odparła i upiła łyk czystej wódki. Była już nieźle podpita, więc bała się podnieść.
- Stało się coś? - spytał chłopak i usiadł obok niej.
- Nie... Znaczy tak, ale idź być sławnym gdzieś indziej - powiedziała.
- Powiedz, może pomogę - szepnął i spojrzał na idealny profil dziewczyny. Znowu siedziała zapłakana i pijana. Pomyślał, że przeżywa swego rodzaju deja vu.
Dziewczynę olśniło. Nathan - sławny. Sławny zespół.
- Zagrałbyś ze swoim zespołem w klubie moich rodziców? - zapytała patrząc na jego twarz.
Chłopak jedynie się uśmiechnął.
- Ok. Ja prześpię się tutaj - wskazała na kanapę patrząc na blondynkę.
- Nie, nie. Ty śpisz u mnie, ja tu. Jesteś gościem...
- Na prawdę, jeżeli prześpię się tutaj nic mi się nie stanie - usiadła na miękkiej, lecz niewygodniej kanapie i złapała otwartego laptopa, gdzie widniał niedokończony projekt ulotki.
- Ale...
- Nie ma, ale... I tak się narzuciłam z tym spaniem. Idź się naszykuj do spania, a ja to dokończę - uśmiechnęła się ciepło. Holly ruszyła do łazienki, a Jenny dokończyła reklamę klubu.
Po niecałych dwudziestu minutach LeCole przyniosła Jennifer pościel i jeszcze raz próbowała ją namówić, by spała w jej sypialni.
- Nie. - powiedziała i zaczęła szykować sobie spanie - No idź już. Poradzę sobie. Dobranoc - Dała jej całusa w policzek i odesłała do sypialni. Ułożyła się i przykryła po szyję. Spróbowała usnąć, co udało jej się po długim czasie, ponieważ w głowie siedział jej Nathan.
Z samego rana została obudzona, przez swoją przyjaciółkę. Trudno było jej wstać, zważywszy, że pół nocy myślała o Nathanie. W końcu jest gwiazdą, która interesuje się zwykłą dziewczyną. Choć uważała się za bogatą i ładną to było dla niej nadzwyczaj dziwne. Podniosła się w końcu z kanapy i podążyła do kuchni, gdzie jej przyjaciółka smażyła jajecznicę. Jako, że nie była w tym domu po raz pierwszy wyjęła dwie wysokie szklanki i nalała do nich soku pomarańczowego. Postawiła je na szklanym blacie stołu, po czym pomogła przyjaciółce nałożyć jajka na talerze.
Usiadły chwilę później do stołu i zaczęły konsumować. Jenn była przewrażliwiona dzisiejszym dniem, ponieważ to dziś zaczynały reklamę pubu, a chciała wykonać to zadanie należycie zważywszy na to jak ojciec podchodził do jej pomocy.
- Myślisz, że to wypali? - zapytała Hope.
- Jasne - odparła - Ulotki zachęcają, nie martw się - powiedziała i dokończyła jedzenie.
- Oby, bo inaczej zawiodę się na sobie - mruknęła cicho i odłożyła talerz do zmywarki. - To co? Jedziemy do drukarni?
- Mogłabyś sama? Muszę wpaść do rodziców... A oni mieszkają w Birmingham - zaczęła Holly.
- Oczywiście - uśmiechnęła się - Przełożę tylko projekt na kartę i mogę jechać - dodała i wyszła z kuchni. Podłączyła telefon do laptopa i przełożyła rysunek. Błagała by to wypaliło inaczej po prostu straciłby klub.
Kiedy plik znajdował się na jej dysku w telefonie pożegnała przyjaciółkę i wyszła wcześniej przebierając się w poprzednie ubranie. Mimo wielkiej chęci pojechania do drukarni od razu udała się na autobus do domu. Musiała się odświeżyć i załatwić jeszcze kilka spraw z mamą, która wierzyła w nią w jej staraniach.
Wsiadła do zatłoczonego busa i czekała na swój przystanek. Znowu czuła zapachy z poprzedniego dnia i była załamana. Myśl, że w tym wieku nie ma prawa jazdy upokarzała ją. Nie chodziło o to, że nie miała pieniędzy. Po prostu podchodziła do testu po kilka razy i nigdy jej się nie udało. Autobus zatrzymał się przecznicę od ulicy, na której mieszkała i mimo, że miała jeszcze przystanek do domu to postanowiła wysiąść już w tym momencie.
Stanęła na chodniku i wolnym krokiem udała się do swojego domu, gdzie miała nadzieję, spotka swoich rodziców. Chciała w dzień, który napisała na ulotkach zrobić wielką imprezę o nazwie "Reconstruction", co znaczy odbudowa. Była prawie pewna, że jej rodzice na to przystaną, ale jednak ta mała niepewność sprawiała, że była pewna, że jej ulotki pójdą w odstawkę.
Wbiegła po schodach do drzwi i otworzyła je wczoraj dorobionymi kluczami. Weszła do domu i rozejrzała się. Usłyszała hałasy w kuchni, więc udała się tam. Zobaczyła swoją matkę gotującą jakiś obiad.
- Mamo... - szepnęła.
- Jenny, jak dobrze, że jesteś - uśmiechnęła się kobieta. Dziewczyna odwzajemniła gest i odłożyła torbę na stół po czym usiadła na blacie obok matki.
- Mam pytanie... Jest to związane z odzyskaniem klubu. Byłaby taka możliwość, by w piątek urządzić imprezę, którą nazwalibyśmy "Reconstruction"? - zapytała pełna nadziei.
- Byłoby to wykonalne, ale musielibyśmy zorganizować zespół, albo chociaż DJ'a, a to kosztuje, skarbie - powiedziała.
- A jeśli załatwiłabym kogoś z małą opłatą?
- Pomyślimy w tedy - odparła.
- Ok - dziewczyna posmutniała i zdecydowała odsunąć drukowanie na dalszy plan. - Wychodzę - dodała po chwili i wyszła z kuchni, a potem z domu. Ruszyła na pomost. Po drodze kupiła butelkę wódki i usiadła na deskach. Nie wiedziała skąd wytrzasnąć mało płatny zespół. To nieosiągalne znaleźć kogoś taniego i znanego.
- Znowu się spotykamy - usłyszała aksamitny głos Nathana.
- Och... Nie mam nastroju - odparła i upiła łyk czystej wódki. Była już nieźle podpita, więc bała się podnieść.
- Stało się coś? - spytał chłopak i usiadł obok niej.
- Nie... Znaczy tak, ale idź być sławnym gdzieś indziej - powiedziała.
- Powiedz, może pomogę - szepnął i spojrzał na idealny profil dziewczyny. Znowu siedziała zapłakana i pijana. Pomyślał, że przeżywa swego rodzaju deja vu.
Dziewczynę olśniło. Nathan - sławny. Sławny zespół.
- Zagrałbyś ze swoim zespołem w klubie moich rodziców? - zapytała patrząc na jego twarz.
Chłopak jedynie się uśmiechnął.
>>><<<
Wiem... Spieprzyłam.
Rozdział był pięć miesięcy temu i wiem, że może już mało kto przeczytać, ale mam nadzieję, że jednak ktoś to zauważy.
Przepraszam bardzo i postaram się dodawać systematycznie.
♥